REKLAMA

Auta miejskie

Fot. Volkswagen

Volkswagen Up jest taki rozkoszny, prawda? Wygląda minimalistycznie i nowocześnie (zupełnie jak poprzednie Daihatsu Cuore), ma ekran dotykowy na desce rozdzielczej i emanuje od niego polowatością, golfowatością i passatowatością. Świetnie, ale najtańszy model, z 60-konnym silnikiem (14,5 s do setki, maks. 160 km/h), czarnymi klamkami i lusterkami (no i bez tego aspiracyjnego dotykowego monitora na desce) kosztuje prawie 32 tys. zł, podczas gdy za 13,2 tys. zł można mieć ni mniej, ni więcej jak bardzo fajne Mini.

Mini to Mini, a właściwie BMW, co jest nieskończenie bardziej prestiżowe niż Volkswagen. Znaleźliśmy ciekawy egzemplarz z 2002 roku w kolorze żółtym. Owszem, też ma czarne lusterka i kołpaki, ale prowadzi się rewelacyjnie, ma 90 KM (10,9 s do setki, maks. 190 km/h) i choć nie jest tak oszczędny jak Up (średnio 6,5 l/100 km wobec 4,5 l/100 km), to kosztuje ponad dwa razy mniej, więc pieniędzy na benzynę starczy. Mini ma dużo poduszek, klimatyzację, radio CD i trochę elektronicznych umilaczy życia, za co w Upie trzeba dopłacać.

Mini One - ogłoszenie

Mini One

Add comment