Auta typu SUV już na dobre zagościły na nasze ulice. Najczęściej widzimy w nich kobiety podróżujące może do centrum handlowego, kosmetyczki czy tylko w inne im znane miejsca. Jak mawiał Bruce Willis: "Woda jest mokra, niebo niebieskie, a kobiety mają swoje tajemnice". Najczęściej nie mają potężnych silników zapewniających sportowe osiągi, bo i w sumie po co. Ale są wyjątki. Audi zdecydowało się dodać trochę wigoru swojemu modelowi Q5 i umieściło na pokrywie bagażnika wiele znaczącą literkę "S". Jednak pod maską zamontowano silnik wysokoprężny, ale gwarantujący rewelacyjne osiągi.
Do SQ5 wsadzono dobrze znany silnik 3.0 TDi . Jednak żeby było trochę weselej i szybciej dorzucono drugą turbosprężarkę. Pozwoliło to osiągnąć moc 313KM (seria 245 KM) oraz moment obrotowy wynoszący 650Nm. Pierwsza setka (mimo masy 1995kg) pojawia się na liczniku po... 5,1s. Dla porównania Audi S4 (333KM, 440Nm, 1750kg) wg danych producenta osiąga setkę dokładnie w tym samym czasie. Szacun dla SQ5. Wrażenia zza kierownicy są niesamowite. Audi przyspiesza bez najmniejszego zawahania z każdej prędkości, na każdym biegu, a strzałka prędkościomierza gna w górę skali jak opętana.
Skrzynia biegów pracuje szybko i precyzyjnie. W trybie automatycznym zmienia biegi gładko i delikatnie. Po przełączeniu w tryb "sport" każdą zmianę biegu kwituje delikatnym "kopnięciem" w plecy. Tryb manualny wymaga jednak dopracowania. Jakiś mały mikro chip schowany głęboko pod maską dochodzi do wniosku, że w danej chwili lepsze będzie przełożenie wyższe lub niższe. Bywa tak, że skrzynia w trybie manualnym sama zmienia biegi. Jeśli mam ochotę kręcić silnik do czerwonego pola to chce to zrobić. Jeśli chce przyspieszać z 80km/m na najwyższym przełożeniu to również chcę mieć taką możliwość. Jednak w takich okolicznościach "mózg" skrzyni decyduje za nas i zmienia przełożenie na wyższe bądź niższe. W sportowym samochodzie coś takiego nie powinno mieć miejsca. Z resztą podobny problem ma Audi R8. Kolejnym niekoniecznie pozytywnym zaskoczeniem są hamulce. Nie robią oszałamiającego wrażenia.
Dzięki systemowi MMI możemy zaprogramować sposób pracy skrzyni biegów, dźwięk silnika, siłę wspomagania kierownicy oraz zawieszenie - Adaptive Cruise Control. Do wyboru mamy pięć trybów - Efficiency, Comfort, Auto, Dynamic, Individual. W trybie Comfort zawieszenie bardzo dobrze wybiera nierówności, układ kierowniczy działa lekko, a silnik pracuje tak jakby go nie było. Wystarczy wybrać tryb Dynamic by kompletnie zmienić charakterystykę samochodu i wydobyć z niego emocje, których oczekujemy od literki "S". Zawieszenie i układ kierowniczy stają się twarde, a dźwięk niesamowity. Nigdy nie słyszałem tak dobrze brzmiącego diesla. Zestaw słów, który zupełnie do siebie nie pasuje - diesel i brzmienie - nabiera tu zupełnie nowej formy. Doznania akustyczne są imponujące. Silnik daje o sobie znać rasowym bulgotem znanym z jednostek benzynowych. Jakbyś obcował z poważnym autem sportowym. Co prawda nie jest naturalny, a jedynie wygenerowany przez specjalną "puszkę" umieszczoną w wydechu, ale w dzisiejszym świecie gdzie nikt nie wie co jest naturalne, a co sztuczne liczy się efekt końcowy.
Wysokie Audi prowadzi się neutralnie i jest bardzo przewidywalne w zakrętach. Karoseria praktycznie się nie przechyla, a układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny. Kierowca ma wrażenie panowania nad sytuacją w każdych warunkach. Jakby panowie z Audi w jakiś sposób nagięli odrobinę prawa fizyki.
We wnętrzu odnajdziemy materiały najlepszej jakości. Nie ważne czy chodzi o przełączniki klimatyzacji czy o zastosowaną skórę. Zwyczajnie nie ma się do czego przyczepić. Poziom wyposażenia testowanego modelu to absolutna czołówka - panoramiczny dach, kamera cofania, podgrzewane i wentylowane fotele, nagłośnienie Bang & Olufsen, oraz wiele innych. Do pełni szczęścia przydałby by się dwa drobiazgi - inne fotele oraz kierownica. Te pierwsze nie zapewniają jakiegokolwiek trzymania bocznego, a kierownica jest za duża i za cienka - poproszę tą znaną z RSów - ze spłaszczonym dołem.
Jeśli chodzi o stylistykę samochód może się podobać. Wygląda nowocześnie - niebieski kolor (dopłata 7190zł), 20 calowe felgi zza których dostrzec można zaciski z logo SQ5, cztery końcówki układu wydechowego, srebrne lusterka, niewielkie oznaczenia V6T na przednich nadkolach, eleganckie światła do jazdy dziennej w technologii LED, chromowana atrapa chłodnicy, a mimo to jeśli nie jesteś specjalistą w dziedzinie motoryzacji nie dostrzeżesz potencjału jaki w nim drzemie - typowy "śpioch" zjadający mniejsze sportowe auta na śniadanie.
SQ5 jest bulwarówką z lekko sportowym charakterem. Prestiżowy, ale jednak nie sportowy. Jest to przykład samochodu którym cię zaskoczy dawką emocje, prędkości i zabawy za kółkiem. Jednak ze zdrowo rozsądkowego punktu widzenia nigdy go nie kupisz. W zupełności wystarcza wersja 3.0 TDI 245KM, która w podstawowej wersji kosztuje 219 700 tys. zł. Za SQ5 w podstawie trzeba zapłacić 273 700 tys. zł, a egzemplarz który widzicie na zdjęciach wyceniono na trochę ponad 360 tys zł. Dużo.
Summa summarum
Polubiłem Q5 3.0 TDI. Idealne auto na długie trasy - mocy jest pod dostatkiem, jest oszczędne (średnio 8 l/100 km) i zapewnia bardzo dobry komfort jazdy. SQ5 jest abstrakcyjnie szybkie jak na pojazd o tych gabarytach, na pełnym baku przejedzie prawie 900 km, a do tego nie rzuca się w oczy, co dla wielu może być sporą zaletą. Odpowiedź na zadane na początku pytanie brzmi - tak. SUV zasługują na miano sportowych aut. Brawo dla Audi za stworzenie bezkonkurencyjnego modelu (brak BMW X3/Mercedesa GLK w pochodnych wersjach), oraz za stworzenie nowej niszy - mocnych SUVów napędzanych olejem napędowym. Wadą na pewno jest wysoka cena, ale z Audi jest trochę tak jak z kobietami - pewne rzeczy trzeba wybaczyć.
Dane techniczne | Audi SQ5
* zużycie testowe